Przeważnie dziekanaty na uczelniach "słyną" z super organizacji pracy i "miłych" pań. Jednak na CDV przeszli samych siebie. Na moim roku potrafili zgubić papiery prawie dziesięciu osobom. Jakaś masakra. A kontakt telefoniczny z dziekanatem prawie niemożliwy, chyba że ktoś ma "anielską" cierpliwość i mnóstwo czasu. To w skrócie.